niedziela, 6 września 2009

z dnia 06. 10. 2008r.

Leżąc w wannie - wyjmuję korek.
Nogi uniesione do góry i oparte o ścianę.

Pierwszy raz w życiu decyduję się na śmierć nie z braku powietrza, ale z braku wody.
Zanurzone pod wodę uszy odzyskują po chwili, stopniowo słuch. Tak, jakby śmierć nie była traceniem zmysłów, oddalaniem się, ale pogłębianiem doznań, zbliżaniem się do czegoś, na co - w tej chwili się to czuje - czekało się całe życie.

Coraz mniej wody.
Jakby ktoś wyjął korek z dna jeziora. Konająca ryba.
Wody coraz mniej. Nogi są już suche.
Twarz jest coraz bliżej TEGO.
Schnę.
Ostatki wody zabulgotały groźnie.

Zdechłe zwierzę na dnie. Głuche. I ślepe. Wysuszone.

Śmierć jednak ogałaca.


___________________________________________
PS Chciałam nakręcić video, w którym życie uchodziłoby wraz z obniżaniem się poziomu wody - film na podstawie doświadczenia w wannie.

Stchórzyłam. Wystraszyłam się, że nie jestem dobrą aktorką. Nie poczułam się niczym zachęcona do zrealizowania tego. Video nie powstało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz