wtorek, 2 czerwca 2009

nieodpowiedzialna odpowiedzialność

Zawsze, kiedy widzę bałagan w kuchni albo w łazience - myślę sobie o pani Basi-dentystce i o pani Małgosi-ginekolog.
Lubiłam obserwować, kiedy spryskiwały czymś wszystkie blaty, urządzenia, wycierały, sprzątały. Miały to już wyuczone na pamięć, to było automatyczne.
Myślę, że każdy z nas ma taką odpowiedzialność, może nie za sterylność jak w gabinecie, ale za atmosferę miejsca, w którym się znajduje - każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje centymetry zbierającego się kurzu i za to, jaką aurę dookoła siebie roztacza.
I trzeba być odpowiedzialnym podwójnie. Choć z drugiej strony można też przecież poprzestać na byciu złośliwą perfekcyjną panią domu :)

Czytam książkę "Wirus samotności".
Czytam w książce, że są ludzie, którzy tęsknią za łonem matki - za tym nic-nie-robieniem, bez podejmowania decyzji z zaspokojeniem wszystkich potrzeb, za tym stanem idealnym. Autor napisał, że wbrew pozorom odtworzenie takiego świata w życiu pozapłodowym nie jest czymś dobrym - jest bliskie śmierci.
Zawsze, kiedy kładłam się wcześnie spać, leżałam i siedziałam godzinami na łóżku, w łóżku - miałam nadzieję, że to mnie przeniesie tam, dokąd powrotu już nigdy nie będzie.

Poruszam się po mieście jak lunatyczka.
Bardzo dużo myślę - myśli wyciągają mnie nad ranem z łóżka - wstaję przed budzikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz